W pokoju nastała dźwięcząca w uszach cisza i czas stanął w miejscu. Za oknem jak gdyby nigdy nic, świat kręcił się swoim rytmem. Samochody jeździły, dzieci szły jeszcze jeden z ostatnich dni do szkoły, pan w białej czapce sprzedawał w bramie czereśnie zapewniając z fałszywym uśmiechem, że nie mają robaków. Ona trwała w tej ciszy nieruchomo. Nagła rozpacz powodowała mdlący ból żołądka. Wiedziała, że coś się skończyło. Zmieniło się bezpowrotnie. Już nigdy jej życie nie będzie wyglądało tak jak do tej pory. Poczuła w sercu nagłą, nieprzebraną pustkę. Ten jedyny rodzaj bólu pojawiający się wtedy, gdy tracisz coś bezpowrotnie. Na zawsze. Na amen. Dopiero odszedł, a już tak bardzo za nim tęskniła. Było jej przykro tak jak dziewczynce, na której oczach bestialscy koledzy rozpruwają jej ukochanego misia. Dotarło do niej, że już nigdy nie zbliży do niego swych ust, że już nigdy nie pogładzi jego ucha, nie obejmie go swoimi dłońmi. Był tym jednym jedynym, wybranym spośr...