Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2012

Intymnie

A gdyby tak było. A gdyby było tak, że dwudziestego ósmego marca dwa tysiące drugiego  roku ktoś, patrząc mi głęboko w oczy powiedziałby, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat  będę mieszkać na wsi i czerpać z tego niekłamaną i niewymuszoną radość będę wciąż z tym samym Nim będę patrzeć na swoje dzieci z nieodpartym wrażeniem, że pochodzą co najmniej z innej galaktyki i nabierać pewności, że  to całe macierzyństwo mi zwyczajnie nie wychodzi nie będę już  tak łatwo, tak pochopnie oceniać innych z niektórymi będę bliżej niektórzy znikną mojego życia będę potrafiła siedzieć na podłodze w kuchni i beznadziejnie wpatrywać się w ścianę nic wielkiego nie zdziałam, nie osiągnę, nic nie zmienię sobotni wieczór z tandetnym programem telewizyjnym grającym na moich emocjach nie będzie dla mnie szczytem beznadziei, lecz oazą szczęścia i dostarczycielem wielu wzruszeń moją pasją będzie pielęgnowanie ogrodu, rycie paznokciami w ziemi i doglądanie każdej ...

Rzymski maraton

Niemoc mnie ogarnęła. Niemoc wszelaka. Całościowa. Dogłębna. Zdrowotna. Życiowa. Blogowa. Zachowuję się, postępuję jak robot. Pozwalam sobie wykonywać jedynie podstawowe czynności, a i tak działam machinalnie. Pusta głowa. Weny brak. Boli mnie ciało, bolą mnie wnętrzności. Ziewam, śpię na stojąco. Wiosna, słońce świeci, futerkowce się budzą a ja mam ochotę wtopić się w jakąś świeżo opuszczoną gawrę. Odchorowuję. Ewidentnie. A to wszystko za sprawą jednego wyjazdu.  Czasami tak się uda, że dzięki kilkunastu zbiegom okoliczności, kilkudziesięciu logistycznym posunięciom i opatrzności boskiej, uda się wyjechać. Wyjechać bez dzieci. Wyjechać daleko stąd. Do innego, obcego kraju na przykład. Tak na dwa, góra trzy dni. Wpada więc człowiek w euforię i wariactwo równocześnie. Traci zdrowe zmysły, zdrowy rozsądek, racjonalne podejście. Bo jest radość zwyczajna. Bo przez chwilę może być tak jak kiedyś. Wakacje od życia sobie zrobi, akumulatory podładuje.  I tu pojawia się...

A Ty?

Strażakiem! Pisarzem! Nauczycielką! Policjantem! Modelką! Noblistą! Piłkarzem! Murarzem! Biznesmenem! Kosmonautą! Piosenkarką! Lekarzem! Aktorką! Weterynarzem! Agentem! Spidermanem! Kucharzem! Prezydentem! Reżyserem! Dziennikarzem! Kierowcą wyścigowym!  Siedzą na krzesełkach, nóżki im dyndają. Buzie pyzate, uszy odstające, kitki, kucyki, kokoty sterczące. Pachnie kanapkami w tornistrach. Rączki w górze. Wyrywają się do odpowiedzi.  Ja, ja! Teraz ja! Podskakują na krzesełkach jakby ich w tyłek coś parzyło. Bo to fajna lekcja jest. O marzeniach. Bo pani spytała, kim w przyszłości chcą zostać. Oni wiedzą. Są tego pewni, więc światu całemu chcą wykrzyczeć  kim kiedyś będą.  Potem idą do domu i widzą siebie w tych marzeniach. 25 lat później… Strażak  prowadzi osiedlowy sklepik spożywczy. Jakoś mu idzie. Daje radę, chociaż marketów wokół siedem. Ale po bułki, po gazetę i piwko wieczorem  nikt do marketu przecież nie pójdzie. Pisarz w hurtowni obuwniczej...

Mój przyjaciel

Jest przy mnie, od kiedy pamiętam. Wiem, że na jego towarzystwo zawsze mogę liczyć. Czy tego sobie życzę, czy nie. Najczęściej nie. Ale on jest. Trwa przy mnie niezmiennie. Pamiętam, że był zawsze wtedy, gdy w pokoju gasło światło. Szedł też ze mną do szkoły. Towarzyszył w wielu rozmowach i sytuacjach.  Ważnych i zupełnie nieistotnych, jak się z czasem okazało. Był, kiedy musiałam się z czegoś tłumaczyć.  Był, kiedy dokonywałam wyborów. Był obecny przy moich inicjacjach. Był zawsze wtedy, kiedy czułam się samotna. Zjawił się też, gdy zobaczyłam dwie kreski na teście, a później codziennie odwiedzał. Za drugim razem - tak samo. Wiele razy mi pomógł. Ostrzegł przed niebezpieczeństwem. Ocalił przed złą znajomością. Potrafił wzbudzić moją czujność, osadzoną gdzieś w tyle głowy i zdominowaną przez naiwność i wiarę w ludzi. Sprawił, że czuję się silniejsza. Na pewno potrafił zdeterminować moje niektóre działania. Ale mam z nim problem. Jest dziwny. Stawia się u mnie w różny...

Cyklicznie psychiczna

Dobry wieczór Państwu !  Witam serdecznie w ten piękny, przedwiosenny wieczór! Spotykamy się dzisiaj na recitalu uświetniającym obchody wyjątkowego święta. Święta głęboko zakorzenionego w naszej kulturze. Święta radosnego i wzniosłego. Dnia Kobiet. Mam zaszczyt zapowiadać dla Państwa występ artysty wybitnego. Światowej sławy. Twórcy szlagierów nuconych przez pokolenia. Pozwolę sobie, tak tylko dla formalności, przytoczyć tytuły tych najpopularniejszych:  „Źle mi…” „Jestem stara. Staro młoda- młodo stara.” „Jestem gruba. Puchnę. Balon. Baleron. Prima baleronima.” „Nikt mnie nie kocha. Więcej, nie znoszą mnie. Przeszkadzam im. Ględzę, zrzędzę. Rozkazy wydaję, bo nie proszę. Hitler.” „Jestem taka nieszczęśliwa. Boli. Dusi. W kącie się skulić. Schować.” „Muszę się odchudzać. Głodzić i na wagę co pół godziny wchodzić.” „Jestem cholernie głodna. Zjem czekoladę. Dwie. Trzy. Tę trzecią zjem w ukryciu. Nikt nie będzie widział. Więc się nie liczy.” „Jestem stara. Boże, jaka jes...

Ręka, noga, mózg na ścianie

Kobieto zwyczajna. Kobieto matko. Kobieto żono. Kobieto zmęczona. Kobieto z odrostem  i złamanym paznokciem. Kobieto w kolejce do kasy. Kobieto w szpagacie między domem a pracą. Kobieto w pracy, za dziećmi łkająca. Kobieto domowa, za pracą tęskniąca. Kobieto zanurzona w zapaskudzonych naczyniach i stercie brudnych gaci. Kobieto zjadająca pierwszy posiłek o szesnastej. Kobieto, która nie daje rady. Kobieto z raportami. Kobieto, której ręce opadają.  Kobieto co zapomniała, o której dziecko ze szkoły odebrać. Kobieto, która świat widzi na szaro, bo okien dawno nie myła. Kobieto kupne pierogi na obiad serwująca. Kobieto z wyczerpania w ciuchach zasypiająca. Kobieto droga, jak spędzasz  weekend? Być może jest tak, że w sobotni poranek myślami próbujesz ogarnąć zestaw zadań do wykonania. Masz dwa dni na to, by przywrócić mieszkanie do stanu używalności. Zadbać o odświętny, weekendowy catering. Mam na myśli domowy obiad i ewentualnie jakiś placek. Ale z paczki, bo na ...