Przejdź do głównej zawartości

Dziki seks na łące

...lat temu...(o, zgrozo!) kilkanaście...
 
Bo takie futerkowce to mają zajebiście. Wyszeptała pod nosem Baśka, gdy znudzone siedziałyśmy na jakimś wykładzie obserwując to, co dzieje się za oknem. A działo się głupio. Był początek marca, a z nieba padało błoto.
Ale...w jakim sensie "zajebiście"? Że co one takiego zajebistego? I jakie "futerkowce"??? Oprzytomniałam nagle, rażona informacją, że w zaistniałych warunkach pogodowo- geopolitycznych ktokolwiek może mieć zajebiście.
No...takie co śpią. Przez zimę śpią. Bo wiesz: jesienią nażreć to się takie może, że aż mu to futro w szwach pęka, zimę prześpi w ciepłej gawrze, wiosną za to budzi się szczupłe i szczęśliwe, że zimę przespało. No, i ogólnie wychodzi to takie szczupłe i szczęśliwe, i przez kilka najbliższych tygodni uprawia dziki seks na łące. I ogólnie, taki futerkowiec to ma fun.
No ma... No ma zajebiście taki futerkowiec. Przytaknęłam przytomnie, obserwując błoto za oknem. A wykład trwał. I trwał w nieskończoność.

...dzisiaj w godzinach porannych...

Oszalałaś kobieto! Zwariowałaś zupełnie! Odbiło ci! Od nadmiaru powietrza? Słońca? Witaminy D? Opanuj się! Opętało cię co? Że jakie złe licho na ten przykład?

Od razu tam "opętało". Phi! Od razu tam "złe". 
Ojeju, wielkie mi halo. A może ja. Może ja się po prostu obudziłam, co? Wyszłam ze swojej gawry. Z hibernacji niby takiej, co? Takiej emocjonalno-mentalnej. No nie żyję najzwyczajniej, gdy słota i szaruga. I przez pół roku każdego roku, od trzydziestu kilku lat zastanawiam się. Czym takim przegibałam sobie w życiu poprzednim, że w obecnym ulokowana zostałam pod tą szerokością geograficzną. Może ja jednak takim futerkowcem w głębi duszy  jestem?

Od razu tam "opętało". Phi!
Że co? Że latam od rana do wieczora jak kot z pęcherzem? I w dupie pieprz jakbym miała, latam? Ty się ciesz, że ja tylko tak. Że na przykład po łące nie latam, dzikiego seksu oczekując. Tygodniami!

Ja tylko...na początek cięcia. Drzewek cięcia, krzewów cięcia, włosów cięcie. Trawnika areacja i ogólna witaminizacja. Dom wywrócić na lewą stronę i strzepnąć jak kołdrę puchową. Kurz wytrzepać. Bym chciała. Okna pomyć. Firany... No, firany to nowe by mogły być. A w ogóle to remoncik mały by się przydał. Toż to ruina jakaś. Tak więc fryzjer, kosmetyczka... Co tam jeszcze... Dieta! Tak! Dieta! Będę. Od jutra. Jakieś trzy godziny pewnie wytrzymam. Wystarczy. Ciuchy! Buty, torebka. I szmatki jakieś ładne i trendi na moją nową, po diecie sylwetkę. W ogóle, zmienię imidż i dizajn. I glamur będę. Jessssusss! Samochód! Koła, opony, wymiana i myjnia. Wewnątrz i na zewnątrz. Odżywki do kwiatów i paznokci. I w życiu zmienię tyle, że ho ho! Karierę robić będę! O! Zawodową i domową. W międzyczasie nowe dziecko! Nie krzyw mi się tu! Bociany latają, fruwają nad domami! No dobra...dziecko nie. To ja jeszcze koce wypiorę, książki na regałach poodkurzam i nawet szczoteczki do zębów powymieniam. Szafa! Swetry! Wyrzucam! 
Co? Po co?
Po co mam przyjść? Przecież swetry wyrzucam z szafy przepastnej! 
Na pogody prognozę popatrzeć mam? Po co?
A... Wraca... Zima wraca... A...No dobra...
To, wiesz co? To ja te swetry zostawiam. Tutaj je położę, okej?
I idę. Idę spać dalej.
Dobranoc.
 
 




Komentarze

  1. Do tej pory nie uświadamiałam sobie, ile to można zmienić na wiosnę ;-))
    Ale, kurcze, dzisiaj tak mi się nic nie chce... Podziwiam Twój zapał. Mnie dopadło przesilenie ... oby wiosenne ;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oszalałam! Wszystko rozgrzebane, nic niedokończone! Wszystko, wszystko zmienić bym chciała. Nawet chyba zdjęcie profilowe na fejsie, bo stwierdziłam, ze na aktualnym wyglądam jak prezenterka telewizyjna z lat dziewięćdziesiątych, która się cieszy z tego, ze rajstopy koronkowe okazyjnie kupiła;-)))
    Ale chyba nie mam zdjęcia. Bo ja robię wszystkim, a mi nikt! I to tez mam zamiar zmienić ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo pozytywne ... serio udzielił mi się Twój zapał, ruszyłam dupsko i normalnie poczłapałam prasować ;-))
      Mnie również nikt nie fotografuje ... jak chcesz to zmienić??? Jakiś super pomysł??? moje się wyczerpały ... i tak nie działały ...

      Usuń
    2. Mam pomysł.
      Ty mi kiedyś zrobisz ;-)
      Ale kto Tobie ma zrobić? Nie wiem... Ja się nie podejmę. Boję się ;-)

      Usuń
    3. Chętnie ;-)
      Ale ja tez się boję, ludziom boję się robić ...
      Myślę, że coś wymyslimy z tym moim zdjęciem ;-)

      Usuń
  3. Wstawaj i na łąkę ! Seks robić, póki zima nie wróciła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiedziałam!
      No wiedziałam, że jakiś mężczyzna umieści komentarz nawiązujący do seksu na łące;-) A o firankach, na przykład napisać, nie mogłeś? ;-)))

      Usuń
    2. Tylko uważaj na mrówki :)

      Usuń
    3. Jak o firankach ? Gdzie ty na łące firanki zasłonisz ? Bez zasłaniania ma być, dziki to dziki ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Byle do deseru

Byle do piątku . Tak nazywa się audycja w komercyjnej stacji radiowej. W tej samej stacji i wielu innych pierwszego stycznia informują, że do końca roku pozostały jeszcze 364 dni. I tak dni, tygodnie, miesiące mijają. Lata znikają. Byle do wiosny. Byle do wypłaty. Do imienin wuja Henia. Do świąt, do wizyty u fryzjera. Do następnego losowania totolotka, do wieczora. Do końca dnia w pracy. Do porodu. Byle do premiery. Byle do odebrania wyników od lekarza. Byle do końca odwyku, czy chemioterapii. Byle do piątku, poniedziałku, wtorku, weekendu. Z powodów wiadomo i nie wiadomo jakich. Byle do końca. Byle do początku, aby od początku. Byle do. Jak pies ganiający w kółko za swoim ogonem. Byle do. Jakby nagle świat miałby się do góry nogami wywrócić. Byle do. Jakby nagle miały otworzyć się drzwi do raju. Byle do. Jakby zmienić się miało niezmienne. Byle do. I tak nieustannie odhaczając i czekając. Nie jak Bond. Który wszystko tak, jakby świat miał się jutro skończyć . On wszystko ...

Ktokolwiek widział

Jak przez mgłę pamiętam tę niedzielę, gdy nie było teleranka. Usłyszałam, że dlatego, bo chyba wojna. Bardziej utkwił mi t elewizorek, który był mały i czerwony. Za anteną wyciąganą i takimi śmiesznymi guzikami z boku. Którymi się kręciło w celu regulacji. Odbiornika. Pamiętam to, chocia ż dopiero za jakieś trzy tygodnie miałam skończyć cztery lata. Pamiętam mróz na policzkach, gdy Mama ciągnęła mnie na sankach. Było ciemno a Ona spieszyła się do tego sklepu na rynku, a bliżej domu jeszcze żadnego nie było. Sklepu, w którym było to coś, albo i nie. Pamiętam, jak żegnałam się z Nią, gdy jechała rodzić mojego brata. Płakała, a ja nie rozumiałam dlaczego. Nie wiedziałam przecież, jaki to strach. I pamiętam, ż e narysowałam wtedy, siedząc przy babcinym stole rysunek. Na którym było wielkie słońce na niebieskim, bezchmurnym niebie. Po nieb em morze. A z morza wystawały cz tery głowy. N asze i uśmiechnięte. Pamiętam rysunek a nie miałam jeszcze lat pięciu. Pamiętam jak ciocia...

No problem

A to wszystko przez Jacka O. Zbił mnie z pantałyku, wytrącił, wprowadził zamieszanie w harmonię mą.  Zdaniem jednym, że niby ja że. Że gdy on czyta tego bloga, to widzi, że.  Że niby ja ciągle mam jakiś problem.  Chcąc zrobić przyjemnoś ć koledze serdecznemu i wieloletniemu zaparłam się. Że o problemie wpisu nie będzie. B o jaki problem? No problem i keine p roblem. W yskakuj ę z kapelusza mego życia, wyrywam się z kontekstu. Problemów niet. Zaparłam się i tkwię w tym zaparciu. I n ic bezproblemowego do głowy mi nie przy chodzi. I czekam. Jeden dzień, dwa. Trzy i siedem. I nic.    Blog usycha i więdnie, niczym azalia stojąca przede mną. A tu nic.   A le dla Ciebie, Jacku O., jestem. Dziś cudowna i radosna niczym zbliżająca się wiosna. Taką w tiulach Majką Jeżowską jest em . Hula m po polu i pi ję kakao. Z uśmiechem Julii Roberts jestem. I z jej nogami też. Od rana z jej uśmiechem i nogami do wieczora, jestem. I chciałab...