Uwaga!
Tekst zawiera kilka linków i przeznaczony jest raczej dla tych wnikliwych. Niewnikliwi czytać nie muszą, bo ogólnie post o niczym i czytanie go do niczego nie prowadzi.
Ja po prostu o czymś zapomniałam.
Ale żeby nie było, że sprawę zaniechałam, publikuję co przyzwoitość ludzka nakazuje.
Otóż.
Dla niewtajemniczonych.
Krążą po blogosferze łańcuszki rozmaite. Takie wspóczesne łańcuszki św. Antoniego, że kogoś tam się wskazuje a wskazany ma wskazać kolejnych ileś tam osób. Blogerów, znaczy się. Wskazuje się, wyróżnia blogi, które z jakichś względów zasługują na zauważenie, a tym samym działa się na korzyść danego bloga i podniesienie jego popularności.
Prawdopodobnie przerwanie takiego łańcuszka powoduje ściągnięcie na delikwenta w postaci niesubordynowanego blogera serii iście hiobowych nieszczęść. Piszę "prawdopodobnie", bo autorka bloga niniejszego swoją postawą dowodzi, że owym leniwym i niesubordynowanym blogerem jest, ale póki co szarańcza jej ogrodu nie zaatakowała, ani zęby jej nie zczerniały. Jednocześnie jest świadoma faktu, że nieszczęścia nie omijają nikogo, a nawet z reguły chodzą parami lub nawet całymi stadami.
Dlatego też, będąc tego świadoma i nie chcąc doprowadzić swoją denną postawą do nagłego odwrócenia kierunku jej życiowego koła fortuny, postanowiła.
Postanowiła swój błąd i zaniechanie naprawić, ale jednocześnie wyjaśnić, co następuje.
W ostatnich miesiącach ten blog otrzymał kilka wyróżnień. Same
wyróżnienia, ale przede wszystkim ich uzasadnienia, wprawiły autorkę w
stan niekłamanego wzruszenia. Poważnie. Uzasadnienia ciekawe, inspirujące i budujące. Cenne. Szczególnie dla osoby, która rzadko kiedy zadowolona jest z siebie i z własnych umiejętności.
Dziękuję za wskazania i uzasadnienia, ale jednocześnie przepraszam. Nie dla mnie zabawy łańcuszkowe. Nie umiem, nie potrafię, blokuje mnie bunt wewnętrzny na tego typu akcje.
W styczniu z własnej, nieprzymuszonej woli wskazałam kilka ulubionych blogów w poście TYM. I przy tym obstaję. Dodatkowo, szczerze polecam wszystkie blogi, które widnieją na listwie po prawej stronie. Wszystkie są ciekawe, warte uwagi, niektóre wybitne. A każdy inny. Mam silne przeczucie, że ich Autorzy są nietuzinkowymi postaciami w naszym życiowym teatrze codziennym.
Nie ukrywam, że z niektórymi połączyła mnie fajna więź i mimo tego, że nigdy nie spotkaliśmy się w świecie rzeczywistym, to za pośrednictwem cudów współczesnej techniki, regularnie spijamy sobie z dziubków i przekonujemy się wzajemnie o tym, jacy to jesteśmy świetni. Tu pozdrawiam Irminę, Anię i Wojtka. Wspólnie tworzymy podwarszawsko-podpoznańsko-bogatyński trójkąt wzajemnej adoracji.
A w kwestii formalnej. O wyróżnieniach dla bloga czwarte życie można poczytać m.in. TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ. Były też inne, ale wystarczy tej megalomanii. Zresztą podejrzewam, że w te linki kliknie jedynie mój mąż i zapewne rodzice ;-)
Ja kliknąłem. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńI ja!
OdpowiedzUsuńP.S. Wspaniały wpis ;-)
Mnie wkurzają takie łańcuszki, bo odnoszę wrażenie, że cała inicjatywa wychodzi od ludzi, którzy sami szukają dowartościowania siebie i swojej pisaniny. Miłe słowo za miłe słowo - trochę to tak działa. Dostałem raz ''nominację'' do niejakiego Liebster Awards, ale stwierdziłem, że szkoda bawić się w tego typu rzeczy, lepiej skupić się na wartej czytania zawartości.
OdpowiedzUsuń...łojojojoooo!
OdpowiedzUsuńBo mi się wydaje, że coś o mnie też jest ale tych Anek jak nasrał, więc wątpię... ;)
Pozdrawiam Monię! :)
/podpisuję listę pod kliknięciami/
Rozumiem Cię, tez miałam myśl, żeby tak zareagować, ale poszłam za stadem:-)
OdpowiedzUsuń