Przejdź do głównej zawartości

Knajpa Życie

Knajpa Życie.
Co dziś kuchnia wydaje?
No, to może danie dnia?
Ano proszę uprzejmie.
Na śniadanie w formie bufetu szwedzkiego - granda.
Późne śniadanie - granda.
Posiłek pomiędzy późnym śniadaniem, a obiadem - granda.
Obiad (przystawka, zupa, danie główne, deser) - granda.
Podwieczorek - granda.
Kolacja - granda.
Przekąska przed snem - granda.
Jako przegryzka pomiędzy posiłkami - granda.
Wszystko popijane grandą.
To ja płacę i wychodzę. Nie?
Nie.

To przecież minie. Podrosną, uspokoją się. Minie.   Minie?   Minie???
Minie. Tylko przeczekać.

To przecież tylko bunt dwulatka.  A jej to tylko hormony zaczynają buzować. Minie. Przeczekać. Tylko przeczekać. To tak niewiele. Ot, tyci tyci, malutkie hormony.

Hop siup i będzie po wszystkim. Raptem wydarzeń kilka i epizodów. 
Bunt dwulatka szybko przerodzi się w bunt pięciolatka. Tylko się muszę przygotować, że może zaskoczyc mnie po drodze bunt trzy i czterolatka. Później bunt pierwszoklasisty i dziecka pierwszokomunijnego. Bunt gimnazjalisty i...

W tym czasie Starsza będzie przechodziła apogeum buntu nastolatka. Będzie zbijać lustra, by nie patrzeć na swoją pryszczatą twarz, będzie trzy razy dziennie uciekać z domu i podkradać mi ciuchy. Notorycznie. W poniedziałki będzie hipsterką, we wtorki gotem, w środy skejtem, w czwartki hare kriszna hare hare, w piątki emo, w soboty  gwiazdą disco. Niedziele- wolne.

Zajęta sklejaniem luster i ponownym kompletowaniem garderoby, nie zauważę kiedy mój Mąż potknie się o andropauzę. Podjedzie pewnego dnia pod dom złotym kabrioletem. Będzie siedział w nim zadowolony taki, z twarzą upaćkaną samoopalaczem. Będzie mi podkradał kremy pod oczy i odżywki na swoje nowo przeszczepione  włosy. Zatrudni dwudziestoletnią sekretarkę, wyglądającą niczym gwiazda ze słonecznego patrolu. A jej siostra bliźniaczka będzie jego osobistą trenerką fitness.

Ja tymczasem, uspokajając po raz kolejny rozhisteryzowaną Starszą po kolejnym zawodzie miłosnym, stwierdzę, że te fale gorąca i wybitna jędzowatość to chyba to coś, o czym słyszałam kiedyś i sądziłam, że to mnie nigdy nie dopadnie. Będę w błędzie. 
Zacznę się odchudzać, odsysać chcąc desperacko zatrzymać złudzenie młodości. Będę podkradać  ciuchy Starszej i samoopalacz Mężowi. Notorycznie. Zacznę czytać harlekiny i marzyć o niespełnionej miłości. Albo zechcę zostać didżejem.

Syn przechodząc właśnie kolejny rodzaj buntu wygarnie, że nas nienawidzi. I, że się za nas wstydzi. Opęta go filozofia eko i ucieknie z sekretarką ojca w lasy Amazonii. Razem przykują się do ostatniego, niewyciętego drzewa. Nadzy.

Wtedy to Starsza  coraz częściej zacznie zostawiać u nas swojego dwuletniego syna. By odpocząć. Będę patrzeć na mojego wnuka przywiezionego wraz z jego buntem. I na roztrojoną nerwowo Starszą patrzeć będę. 
Powiem jej tylko, że przeczekać musi.
Że to minie. 
Cholernie szybko minie.





Komentarze

  1. Oj, będzie się działo... Albo i nie. Smuta i marazm oby tylko nie nastąpiła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że z humorem;)
    To jest całkiem niezły zaczyn na scenariusz ... czytając, mijały mi kadry z American Beauty i Śniadania Mistrzów (to pewnie przez ten kabrio;)

    Nie będę pocieszać ... sama wiesz, że minie... wszytsko mija, nawet najdłuższa żmija;-)) Ale czy o to chodzi aby tak po prostu minęło?
    Dzięki temu, że piszesz ... nie mija takie niezauważone;)

    OdpowiedzUsuń
  3. pesymizm z dużą dawką humoru. Uwielbiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie wielkie "szczęście" napotkało, przy dwójce jakby krócej wszystko z racji półtora roku różnicy ale z drugiej strony intensyfikacja buntu dwóch nastolatek naraz lekuuuchno mnie przeraża... :)
    Zapewne skorzystam przy tym z rady jednego pana /wychowawcy starszej/, który przy okazji interwencji powiedział: "drodzy rodzice, ja jestem o tyle w lepszym położeniu, że wojny z nimi /czyt. dzieciakami/ prowadzić nie mam zamiaru, bo będziemy musieli razem przetrwac jeszcze trzy lata i wam radzę abyście tez jej nie wytaczali, bo ja tu jestem tylko parę godzin a wy musicie z nimi żyć pod jednym dachem do ich doroslości. Nie warto mieć w domu wroga".
    Jakaś logika w tym jest :)
    Trzymaj się, minie - wszystko kiedyś mija :)
    /stety i nie ;)/

    OdpowiedzUsuń
  5. istnieje też życie bozabuntowe! (trzeba wierzyć) ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Planuję sobie zrobić na nadgarstku tatuaż: fear less. Jak się będę bała, będę się za ten nadgarstek trzymać. Bo, że taka całkiem fearless będę, to chyba nigdy w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Real Desperate housewife!

    Pozdrawiam,
    Disappointed Frustrated

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wodzenie na pokuszenie

W garnku z grubym dnem bulgotały śliwki przeznaczone na powidła. W całym domu jedynie bulgocząca śliwkowa pulpa wykazywała jakąkolwiek aktywność.  Bulgoczącą i pachnącą.    Ze stołu nęciły i wabiły Wysokie Obcasy. Kanapa rozkładała przede mną swe wdzięki. Wodziła i kusiła. Obcasy poszły szybko, Szczepkowska zawiodła. Ostatnio mnie zawodzi. Pulpę śliwkową drewnianą kopystką dwa razy w lewo i trzy w prawo. Przemieszałam. Przeszłam, poszłam, pokręciłam się tu i ówdzie. Niezbyt energicznie. Po drodze zahaczyłam wzrokiem o lustro. Weźże się dziewczyno, niemłoda już, uczesz. Przeczesz niedbale związane włosy, co? Rzęsę przeciągnij tym swoim lorealem, żeby chociaż powłoczystość spojrzenia mieć, co? Mówiło mi odbicie dziewczyny, niemłodej już, w lustrze. Ale szczotka do włosów i tusz do rzęs nie były tak nęcące i wabiące jak książka. Jedna, a potem druga. I jak te kanapy jedna, druga z trzecią. Nigdy jeszcze tak piękne i perwersyjnie wygodne nie były one. Jak dzisiaj...

Człowiek, który mnie nie zna

Powiedział mi, że według niego "jestem niegodna" Powiedział mi również, że według niego "się nie nadaję". Powiedział także, że coś tam o mnie "źle świadczy". Powiedział tak o mnie człowiek, który mnie nie zna. Który widział mnie na oczy pierwszy raz, tak jak ja jego. Człowiek, który mnie nie zna musiał wyrazić zgodę pisemną na to, by dwie parafie dalej moje dziecko dopuszczone zostało do przyjęcia pierwszej komunii. Ten sam człowiek musiał wyrazić drugą zgodę bym mogła dostąpić zaszczytu bycia chrzestną mojego bratanka. Jeden człowiek, który mnie nie zna musiał wyrazic dwie zgody pisemne, bo inny człowiek, który mnie nie zna zażyczył sobie zgód owych. Dwaj ludzie, którzy mnie nie znają, a już zupełnie nie orientują się w  skali etyki, moralności i religijności jakimi dysponuję w życiu codziennym, w niedziele i święta, ci dwaj ludzie uwięzili mnie w kleszczach biurokracji kościelnej. Gdy prosiłam człowieka, który mnie nie zna o dwie zgody pis...

Obietnica ukryta w saszetce

Skoro tak tu pięknie i spokojnie. Skoro frajda i zabawa na sto dwa, że aż serce się raduje a oko cieszy. Skoro jedno z drugim tak pięknie, a nad tych dwojgiem trzeci, to ja ucieknę. Czmychnę po angielsku, chyłkiem jak złodziej o zmroku wymknę się. Nikt nie zauważy, co tu się wydarzy. Za chwilę, na chwilę. Na pół godzinki skromne. Taki mam plan, chytry plan. Wstaję wolno, bezszelestnie, nie pozostawiając po sobie nic. Choćby nikłego zapachu, czy podmuchu powietrza. Jak cień przemykam korytarzem i już zamykam się. Już jestem za zamkniętymi drzwiami, w łazience w beżach i brązach. Zaopatrzona jestem w obietnicę spokoju, luksusu i urody niezwykłej. Obietnica ukryta jest w saszetkach. Dwóch. jedna kosztowała cztery pięćdziesiąt, druga dwa siedemdziesiąt. Domowe spa w dwóch saszetkach. Imitacja spa za siedem dwadzieścia.  Leżę w wannie wypaćkana obietnicą urody. Dźwięk wentylatora imituje szum fal. Odkładający się na armaturze kamień imituje rafę koralową. Cisza i spokój, za...