6 lutego 2013

Knajpa Życie

Knajpa Życie.
Co dziś kuchnia wydaje?
No, to może danie dnia?
Ano proszę uprzejmie.
Na śniadanie w formie bufetu szwedzkiego - granda.
Późne śniadanie - granda.
Posiłek pomiędzy późnym śniadaniem, a obiadem - granda.
Obiad (przystawka, zupa, danie główne, deser) - granda.
Podwieczorek - granda.
Kolacja - granda.
Przekąska przed snem - granda.
Jako przegryzka pomiędzy posiłkami - granda.
Wszystko popijane grandą.
To ja płacę i wychodzę. Nie?
Nie.

To przecież minie. Podrosną, uspokoją się. Minie.   Minie?   Minie???
Minie. Tylko przeczekać.

To przecież tylko bunt dwulatka.  A jej to tylko hormony zaczynają buzować. Minie. Przeczekać. Tylko przeczekać. To tak niewiele. Ot, tyci tyci, malutkie hormony.

Hop siup i będzie po wszystkim. Raptem wydarzeń kilka i epizodów. 
Bunt dwulatka szybko przerodzi się w bunt pięciolatka. Tylko się muszę przygotować, że może zaskoczyc mnie po drodze bunt trzy i czterolatka. Później bunt pierwszoklasisty i dziecka pierwszokomunijnego. Bunt gimnazjalisty i...

W tym czasie Starsza będzie przechodziła apogeum buntu nastolatka. Będzie zbijać lustra, by nie patrzeć na swoją pryszczatą twarz, będzie trzy razy dziennie uciekać z domu i podkradać mi ciuchy. Notorycznie. W poniedziałki będzie hipsterką, we wtorki gotem, w środy skejtem, w czwartki hare kriszna hare hare, w piątki emo, w soboty  gwiazdą disco. Niedziele- wolne.

Zajęta sklejaniem luster i ponownym kompletowaniem garderoby, nie zauważę kiedy mój Mąż potknie się o andropauzę. Podjedzie pewnego dnia pod dom złotym kabrioletem. Będzie siedział w nim zadowolony taki, z twarzą upaćkaną samoopalaczem. Będzie mi podkradał kremy pod oczy i odżywki na swoje nowo przeszczepione  włosy. Zatrudni dwudziestoletnią sekretarkę, wyglądającą niczym gwiazda ze słonecznego patrolu. A jej siostra bliźniaczka będzie jego osobistą trenerką fitness.

Ja tymczasem, uspokajając po raz kolejny rozhisteryzowaną Starszą po kolejnym zawodzie miłosnym, stwierdzę, że te fale gorąca i wybitna jędzowatość to chyba to coś, o czym słyszałam kiedyś i sądziłam, że to mnie nigdy nie dopadnie. Będę w błędzie. 
Zacznę się odchudzać, odsysać chcąc desperacko zatrzymać złudzenie młodości. Będę podkradać  ciuchy Starszej i samoopalacz Mężowi. Notorycznie. Zacznę czytać harlekiny i marzyć o niespełnionej miłości. Albo zechcę zostać didżejem.

Syn przechodząc właśnie kolejny rodzaj buntu wygarnie, że nas nienawidzi. I, że się za nas wstydzi. Opęta go filozofia eko i ucieknie z sekretarką ojca w lasy Amazonii. Razem przykują się do ostatniego, niewyciętego drzewa. Nadzy.

Wtedy to Starsza  coraz częściej zacznie zostawiać u nas swojego dwuletniego syna. By odpocząć. Będę patrzeć na mojego wnuka przywiezionego wraz z jego buntem. I na roztrojoną nerwowo Starszą patrzeć będę. 
Powiem jej tylko, że przeczekać musi.
Że to minie. 
Cholernie szybko minie.





7 komentarzy:

  1. Oj, będzie się działo... Albo i nie. Smuta i marazm oby tylko nie nastąpiła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że z humorem;)
    To jest całkiem niezły zaczyn na scenariusz ... czytając, mijały mi kadry z American Beauty i Śniadania Mistrzów (to pewnie przez ten kabrio;)

    Nie będę pocieszać ... sama wiesz, że minie... wszytsko mija, nawet najdłuższa żmija;-)) Ale czy o to chodzi aby tak po prostu minęło?
    Dzięki temu, że piszesz ... nie mija takie niezauważone;)

    OdpowiedzUsuń
  3. pesymizm z dużą dawką humoru. Uwielbiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie wielkie "szczęście" napotkało, przy dwójce jakby krócej wszystko z racji półtora roku różnicy ale z drugiej strony intensyfikacja buntu dwóch nastolatek naraz lekuuuchno mnie przeraża... :)
    Zapewne skorzystam przy tym z rady jednego pana /wychowawcy starszej/, który przy okazji interwencji powiedział: "drodzy rodzice, ja jestem o tyle w lepszym położeniu, że wojny z nimi /czyt. dzieciakami/ prowadzić nie mam zamiaru, bo będziemy musieli razem przetrwac jeszcze trzy lata i wam radzę abyście tez jej nie wytaczali, bo ja tu jestem tylko parę godzin a wy musicie z nimi żyć pod jednym dachem do ich doroslości. Nie warto mieć w domu wroga".
    Jakaś logika w tym jest :)
    Trzymaj się, minie - wszystko kiedyś mija :)
    /stety i nie ;)/

    OdpowiedzUsuń
  5. istnieje też życie bozabuntowe! (trzeba wierzyć) ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Planuję sobie zrobić na nadgarstku tatuaż: fear less. Jak się będę bała, będę się za ten nadgarstek trzymać. Bo, że taka całkiem fearless będę, to chyba nigdy w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Real Desperate housewife!

    Pozdrawiam,
    Disappointed Frustrated

    OdpowiedzUsuń