7 września 2013

Podobno

Podobno płakać, moja droga, to najlepiej w kuchni albo w łazience.
Bo zawsze możesz powiedzieć, że to przez cebulę, albo nowy krem pod oczy.
Podobno, moja droga, jednak lepiej w łazience. W kuchni jednak to jakieś takie ostentacyjne. Przedstawienie robisz i zaczynają gadać, że hormony tobą trzepią. A w łazience, moja droga, to się zamkniesz, znikniesz im z oczu na chwilę. Zgiąć się możesz w szlochu swoim dławiącym i płakać możesz do woli. W płaczu i szlochu dławiącym wykrzyczeć możesz bezdźwięcznie: odpierdolcie się wszyscy ode mnie.

Tylko zimne kafelki przyjmą twój komunikat, ale szybko odbiją go  równie bezdźwięcznym echem, a ty to wchłoniesz  jak ta gąbka co leży na wannie. I podobno, moja droga, nikt nic nie będzie słyszał.
Tak, tak, moja droga. Łazienkowe kafelki dużo widzą i słyszą, ale nie opowiedzą nikomu jak zginasz się wpół. Jak patrzysz na siebie w lustrze i widzisz jak staro teraz wyglądasz, bo ten bolesny grymas dodaje ci lat. One nie zdradzą nikomu twoich myśli. Tych myśli, w których teraz jesteś nikim, a może i nawet - niczym. Nie wyjawią nikomu, że leżysz rozsypana jak puzzle i marzysz jedynie o tym, by ktoś litościwy zmiótł cię na szufelkę i posklejał do kupy.

Podobno, moja droga, nie ma się czego wstydzić. One też płaczą. Te wszystkie księżne i celebrytki i kobiety biznesu prosto z okładek pism profesjonalnych. One też zamykają się w łazience i zginają wpół. Wierz mi, moja droga. 
Bo podobno, moja droga, to nikt nie ma wszystkiego, wiesz? Nawet te wszystkie piękne, mądre i harde, typu "urabura szefowa podwóra".  Nawet jakby się z boku wydawało inaczej. 
I zamykają się one, zginają wpół i łzy leją na posadzkę za czymś co było, lub być mogło. Wylewają swoje żale, tęsknoty, życiowe miernoty. 
I one też, moja droga, starają się wtedy przypomnieć kim były i czego chciały, zanim gdzieś tam się zapodziały. Czy uwikłały.
Bo podobno zginały się nasze babki, matki i zginać będą nasze córki. W szlochu dławiącym i bezdźwięcznym. W zamknięciu, w ciszy, w samotności. W samotności. W samotności.
Podobno. 
Podobno, moja droga, bo ja w sumie nic o tym nie wiem.
I nie patrz na mnie tak podejrzliwie.
To...to tylko ten nowy krem pod oczy.


3 komentarze:

  1. Też tak myślę. Że wszystkie.
    Zwłaszcza te "urabura"...

    OdpowiedzUsuń
  2. Płacz ... mimo wielu skutków ubocznych ma niepodważalną zaletę: oczyszcza.
    I chociaż w życiu nie życzę łez żadnej z "sióstr", to czasami rycz maleńka ;-)
    Niepokoi mnie ta samotność ... bo stan mi znany niezależnie od ilości osób wokół ... niefajny ... ja gdzieś go zgubiłam po drodze ... czego i wszystkim życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo wszystko przez te ich /facetów/ słabe ciałko migdałowate, mizerne komórki lustrzane, niestety też dupowate geny i naszą /kobiet/ prolaktynę działającą jak nowy krem! Tak stwierdzili amerykańscy naukowcy :)
    http://nauka.newsweek.pl/dlaczego-kobieta-i-mezczyzna-nigdy-sie-nie-dogadaja,104081,1,1.html

    OdpowiedzUsuń