15 sierpnia 2012

Dzięki za luksus



Na zmęczoną wyglądasz. Daje czadu, co? To daj, daj mi go. Wezmę go na spacer. Nawet na tę dłuższą trasę. Tam, wiesz którędy, żeby na konie sobie popatrzył. Mówisz. Daj mi go na czterdzieści minut lub pięćdziesiąt w porywie, a ty sobie odpocznij. Miej chwilę. Dla siebie chwilę miej. Mówisz.

Jeszcze trzaśnięcie drzwiami, jeszcze szelest kółek wózka. Cisza. 
Dla siebie. Cisza. Czas. Luksus.

Tylko omiotę otoczenie najbliższe. Tylko wzrokiem. I tylko te zabawki i inne klamoty. W pudło wrzucę. Ale skoro zaczynam od tego kąta, to nie mogę nie pójść dalej. Bo to mój system. Zawsze zaczynam od tego kąta. I później idę dalej. Przecieram szybę upaćkaną przez małe, serdelkowe paluszki. Układam na ławie książki i gazety. Poduszki na kanapie. Zbieram porozrzucane ciuchy i buty. Szklanki i talerze. Później stół, na stole, pod stołem. Kuchnia, gary, blaty. Odkurzyć, zetrzeć.

Już w korytarzu, po drodze  pralka. Dzisiaj białe, w sześćdziesięciu stopniach. Odkurzyć, zetrzeć. Lustra wytrzeć. Pranie z suszarki ściągnąć, bo za chwile to białe. Z sześćdziesięciu stopni na suszarkę wskoczy, wolna musi być. Pokój starszej. Kreatywnej bałaganiary. Nie mam siły, nie dziś. Tylko drzwi zamykam, bo patrzeć na to nie chcę. Pościele strzepnąć. Odkurzyć, zetrzeć. Kibel. Łazienka. Odkurzyć, zetrzeć.

Zaraz. Zaraz usiądę sobie, bo przecież chwilę mam. Dla siebie chwilę. I czeka na mnie skandynawski kryminał przecież. Ta reporterka, Annika Bengtzon na mnie czeka ze swoimi problemami i kolejną zagadką. Ze świeżym trupem, parującym jeszcze na szwedzkim mrozie, na mnie czeka ta Annika.  

Prawie siadam, ale wzrok ucieka za okno. A stamtąd błagalnie patrzą na mnie pelargonie. Wzrokiem przepełnionym cierpieniem proszą o odrobinę wody. Bo o odżywkę już nie mają odwagi. Surfinia już nie błaga. Skapitulowała. Zawisła smętnie białą flagą. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Nic nie obiecywałam. Chwytam za konewkę. 

Wrócili. Krzyki, śmiechy. Między podeszwami ich butów a podłogą (odkurzyć, zatrzeć) chrzęści przyniesiona ze spaceru ziemia. 

I jak? Odsapnęłaś nieco? Jak spędziłaś czas? Wiesz, ten dla siebie…
Yyyyyy. Fajnie. Dzięki. 

                                                                                               rys. Georgiana Chitac

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz