Przejdź do głównej zawartości

By chodzić światami

Podobno jej babka robiła to każdej wiosny. Jak tylko wody gruntowe wybiły studnię, a z pól pachniało zaoraną ziemią. Babka nie wiedziała skąd jej się to bierze, ale czekała na to całą zimę.
Wychodziła wtedy na drogę mówiąc, że czas już chodzić światami. W przytarganą ze strychu rozpadającą się walizkę pakowała to, co miało dla niej największą wartość: zdjęcie zmarłego dziecka, obrazek poświęcony przez papieża i bulwy georginii.  Walizka stała w sieni, dopóki niepokój w babce nie wygasł. A gasł on z reguły w porze sianokosów. Nigdy nigdzie nie wyjechała.

Zawsze gdy tylko. Gdy tylko rozpruje się ciężkie od chmur zimowych niebo i przedrze przez rozprucie choćby nikły promień słońca. I gdy tylko da się słyszeć przez zamknięte okno oszalałe ptaki, chce mi się. Bardzo. Chodzić światami. Moimi światami.

Niewytłumaczalne to. Może nawet zwierzęce. Ale tęsknota zadomowiona gdzieś na wysokości mostka aż boli, i na barki tak przechodzi. Bolące barki mają chęć ściągnąć z poddasza nieistniejącą walizkę i spakować w nią to, co obecnie najcenniejsze. A codziennie to co innego. Nawet zdarzają się dni, gdy wcale nic takiego nie ma. I marzy mi się wtedy to chodzenie światami.

Za czym chodzenie? Czego szukanie? 
To tak jak z zawartością walizki. Różnie bywa, codziennie inaczej.
Za słońcem pomarańczowo-gorącym, za wiatrem ciepłym. Za smakiem innym i zapachem. Za spojrzeniem i dotykiem dotąd nieznanym. Za kolorem, jakiego moje oczy nigdy nie widziały. Za dźwiękiem z głębi. Za cierpkim winem i brakiem oddechu w duszną noc. Za piaskiem we włosach. Za adrenaliną i satysfakcją. Za wielkim błękitem. Za doznaniem, za bodźcem zupełnie mi obcym. Za zaspokojeniem tęsknoty za czymś, czego się nie poznało.
Irracjonalnej tęsknoty.

Każdy ma walizkę stojącą w sieni. Zapełnioną tęsknotami uzasadnionymi, lub mniej. Każdy ma swój czas roztopów z zapachami świeżo zaoranej ziemi. Każdy, co jakiś czas wychodzi na swoją drogę by stwierdzić, że czas iść. Swoimi światami. 
Moja walizka jest prawie pełna.
Brakuje w niej "tylko" odwagi.










Komentarze

  1. Żeby tak móc wyjść, ale żeby też tak móc wrócić, wrócić tak jakby nigdy nic...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... tak by było najlepiej. Tak innego spróbować, zaczerpnąć i wrócić. Spokojnie wrócić.

      Usuń
  2. Poszłabym za Tobą ... na sam koniec świata ... ;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale to ładne...
    Mimo, że z przymrużeniem oka.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Do domu kiedyś trafisz, nie będziesz zawsze szedł
    swój dom odnajdziesz kiedyś, nie będziesz zawsze szedł
    cztery ściany cztery krzesła, jeden stół i jeden piec

    Pustą drogą, nieskończenie można iść
    jedni mogą, inni muszą zawsze iść
    za zużytą parę butów, pięciu groszy nie da nikt

    Pora wyjść na drogę, pora znaleźć dom
    drogę masz za sobą, dobrą czasem złą
    ruszaj z miejsca, jeszcze jeden raz
    kiedy skończy się ta podróż
    więcej nikt nie znajdzie nas

    Wyjeżdżam dzisiaj, tam gdzie nikt nie znajdzie mnie
    pora ruszyć, potem nikt nie znajdzie mnie
    tam gdzie idę dróg już nie ma
    lecz i tam o drogach śnię

    Pora wyjść na drogę, pora znaleźć dom
    drogę masz za sobą, dobrą czasem złą
    ruszaj z miejsca, jeszcze jeden raz
    kiedy skończy się ta podróż
    więcej nikt nie znajdzie nas"

    M. Jakubowicz

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wodzenie na pokuszenie

W garnku z grubym dnem bulgotały śliwki przeznaczone na powidła. W całym domu jedynie bulgocząca śliwkowa pulpa wykazywała jakąkolwiek aktywność.  Bulgoczącą i pachnącą.    Ze stołu nęciły i wabiły Wysokie Obcasy. Kanapa rozkładała przede mną swe wdzięki. Wodziła i kusiła. Obcasy poszły szybko, Szczepkowska zawiodła. Ostatnio mnie zawodzi. Pulpę śliwkową drewnianą kopystką dwa razy w lewo i trzy w prawo. Przemieszałam. Przeszłam, poszłam, pokręciłam się tu i ówdzie. Niezbyt energicznie. Po drodze zahaczyłam wzrokiem o lustro. Weźże się dziewczyno, niemłoda już, uczesz. Przeczesz niedbale związane włosy, co? Rzęsę przeciągnij tym swoim lorealem, żeby chociaż powłoczystość spojrzenia mieć, co? Mówiło mi odbicie dziewczyny, niemłodej już, w lustrze. Ale szczotka do włosów i tusz do rzęs nie były tak nęcące i wabiące jak książka. Jedna, a potem druga. I jak te kanapy jedna, druga z trzecią. Nigdy jeszcze tak piękne i perwersyjnie wygodne nie były one. Jak dzisiaj...

Człowiek, który mnie nie zna

Powiedział mi, że według niego "jestem niegodna" Powiedział mi również, że według niego "się nie nadaję". Powiedział także, że coś tam o mnie "źle świadczy". Powiedział tak o mnie człowiek, który mnie nie zna. Który widział mnie na oczy pierwszy raz, tak jak ja jego. Człowiek, który mnie nie zna musiał wyrazić zgodę pisemną na to, by dwie parafie dalej moje dziecko dopuszczone zostało do przyjęcia pierwszej komunii. Ten sam człowiek musiał wyrazić drugą zgodę bym mogła dostąpić zaszczytu bycia chrzestną mojego bratanka. Jeden człowiek, który mnie nie zna musiał wyrazic dwie zgody pisemne, bo inny człowiek, który mnie nie zna zażyczył sobie zgód owych. Dwaj ludzie, którzy mnie nie znają, a już zupełnie nie orientują się w  skali etyki, moralności i religijności jakimi dysponuję w życiu codziennym, w niedziele i święta, ci dwaj ludzie uwięzili mnie w kleszczach biurokracji kościelnej. Gdy prosiłam człowieka, który mnie nie zna o dwie zgody pis...

TAKA kobieta

Że to zmora życiowa, takie imię, mówiła. Oj nie lubiła go. Bardzo. Ale się śmiała. Przyzwyczaiła się, mówiła. Bo cóż miała zrobić. Taki los.  Lubiłam tę historię, choć nie wiem ile w tym prawdy. O  tym jak to się stało. Że podobno miała mieć na imię inaczej, ale ojciec po jej narodzinach przez dwa dni pił ze swoim przyjacielem - kompanem od życia i szklanki. I po tym jak pił, czy nawet w trakcie, do urzędu poszedł i kazał wpisać w akta imię swej niedawno narodzonej córki. Mieczysława. Na cześć swojego przyjaciela - kompana od życia i szklanki.  Śmiała się zawsze, gdy to opowiadała. A opowiadając sączyła martini z lodem w oparach dymu mentolowego. Śmiała się bardzo choć imienia nie lubiła. Że to zmora życiowa i tylko problemy z nim są. Że ludzie nie wierzą, że mylą, że w urzędach problemy. Bo to imię nie dla TAKIEJ kobiety. Pięknej, eleganckiej, wyjątkowej. Z tych co robią wrażenie. Wymyśliła więc sobie młoda, piękna i soczysta Mieczysława, że wszyst...