Przejdź do głównej zawartości

Przy porządkach


 Znalezione przy porządkowaniu zawartości komputera.

Niewątpliwie, Euro2012 było jednym z najważniejszych wydarzeń mijającego roku.
Oto fragment Euro moim okiem, 10 czerwca, Stary Rynek w Poznaniu przed meczem Chorwacja-Irlandia.
Było naprawdę fajnie. Takiego nagromadzenia pozytywnej energii nie doświadczyłam dawno. Nie jestem fanem futbolu, ale Euro interesowało mnie jako wydarzenie społeczne.To, co zobaczyłam w Poznaniu, przerosło moje oczekiwania. 
Miałam również świadomość tego, że mimo woli  staję świadkiem wydarzenia, które dla milionów ludzi znaczy naprawdę wiele. Ha! Nawet strzeliłam sobie fotę z TYM pucharem! Zostanie dla potomnych ;)  

Tak więc Mili Państwo, oto przyjaźń chorwacko-irlandzka pod niebem biało-czerwonym.

 
 


Chorwaci okupowali jedną połowę rynku, a Irlandczycy drugą.









Chwila popularności.



Były piękne kobiety i jeszcze piękniejsi mężczyźni.

I znów kobiety.


W tych dniach nastąpił również wybuch manifestacji patriotyzmu polskiego.
Poczynając od najmłodszych:

Zdjęcie powyżej to moje ulubione.                       A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak zadumać się, wzorem tej pani.  Zaduma dotyczyć będzie posta, który mam nadzieję ukaże się dziś wieczorem. Do miłego ;-)

Komentarze

  1. Ech...
    Oglądałam w TV wszystkie mecze, co dawało sporo emocji jednak bez porównania z Twoimi są. Masz ekstra wspomnienia :)
    Ni jak nie mogę się zebrać na podsumowanie. Jkoś tak... Nadal czekam na wenę ...i oczywiście na Twoje zadumanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, było to fajne przeżycie.
      A wena najdzie...w najmniej oczekiwanym momencie.

      U mnie dziś zero podsumowań. Wypowiadam podsumowaniom wojnę! Żadnych, ale to żadnych...
      ;-)

      Usuń
  2. super wspominki i super spostrzeżenia obiektywne:)!
    Normalnie Zawód: Reporter!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Byle do deseru

Byle do piątku . Tak nazywa się audycja w komercyjnej stacji radiowej. W tej samej stacji i wielu innych pierwszego stycznia informują, że do końca roku pozostały jeszcze 364 dni. I tak dni, tygodnie, miesiące mijają. Lata znikają. Byle do wiosny. Byle do wypłaty. Do imienin wuja Henia. Do świąt, do wizyty u fryzjera. Do następnego losowania totolotka, do wieczora. Do końca dnia w pracy. Do porodu. Byle do premiery. Byle do odebrania wyników od lekarza. Byle do końca odwyku, czy chemioterapii. Byle do piątku, poniedziałku, wtorku, weekendu. Z powodów wiadomo i nie wiadomo jakich. Byle do końca. Byle do początku, aby od początku. Byle do. Jak pies ganiający w kółko za swoim ogonem. Byle do. Jakby nagle świat miałby się do góry nogami wywrócić. Byle do. Jakby nagle miały otworzyć się drzwi do raju. Byle do. Jakby zmienić się miało niezmienne. Byle do. I tak nieustannie odhaczając i czekając. Nie jak Bond. Który wszystko tak, jakby świat miał się jutro skończyć . On wszystko ...

Człowiek, który mnie nie zna

Powiedział mi, że według niego "jestem niegodna" Powiedział mi również, że według niego "się nie nadaję". Powiedział także, że coś tam o mnie "źle świadczy". Powiedział tak o mnie człowiek, który mnie nie zna. Który widział mnie na oczy pierwszy raz, tak jak ja jego. Człowiek, który mnie nie zna musiał wyrazić zgodę pisemną na to, by dwie parafie dalej moje dziecko dopuszczone zostało do przyjęcia pierwszej komunii. Ten sam człowiek musiał wyrazić drugą zgodę bym mogła dostąpić zaszczytu bycia chrzestną mojego bratanka. Jeden człowiek, który mnie nie zna musiał wyrazic dwie zgody pisemne, bo inny człowiek, który mnie nie zna zażyczył sobie zgód owych. Dwaj ludzie, którzy mnie nie znają, a już zupełnie nie orientują się w  skali etyki, moralności i religijności jakimi dysponuję w życiu codziennym, w niedziele i święta, ci dwaj ludzie uwięzili mnie w kleszczach biurokracji kościelnej. Gdy prosiłam człowieka, który mnie nie zna o dwie zgody pis...

Targowisko próżności

Dzieckiem był am, obiektywnie na to patrząc, zdolnym. Nie da się ukryć. Dzi ewczynka taka ze mnie była, co to się uczy ć nie musi, a i tak ciągle w przedzie. Obce mi było zakuwanie. Do zerówki szłam z umiejętnością płynnego czytania, a rodzice nie wiedzieli nawet kiedy literek się nauczyłam. Prawdopodobnie byłam pacholęciem, w którym pokłada się nadziej e . Wyszło jak wyszło , czyli zupełnie zwyczajnie, ale nie o tym dzisia j.  Szłam jak burza. We wszystkim . A le zdecydowanie wyróżniałam się zdolnościami manualn ymi . Mniej więcej w  piątej klasie moje wy jątkowe zdolności plastyczne zauważył jeden z nau czycieli. Taki z tych, Którym Się Chce. Ponieważ od zawsze przejawiałam głęboką niechęć do uczestnictwa w jakichkolwiek konkursach, nie dawałam sie namówić także i na plastyczne. Mimo, że malowanie przychodziło mi z niebywałą łatwością. Patrząc na to z perspektywy czasu wiem , że był y to prace odważne i dojrzałe jak na dwunasto-trzynastoletnie dziecko.   N...